Ona Matką rodzaju ludzkiego

“Że zaś naczyniem wybranym, bramą i drogą, przez którą Łaska spływa z nieba ku ziemi, jest Maryja że od wieków nie słyszano, iżby ktokolwiek, co by się pod Jej opiekę uciekał, o Jej wstawiennictwo błagał, miał pozostać opuszczony, że Ona Matką rodzaju ludzkiego i tylko przez Jej ręce Bóg zmieni grzeszny obecny świat w Królestwo swoje”.

Z. Kossak “Błogosławiona wina”

Photo by Dimitris Vetsikas on Pixabay

Wszystkie nasze modlitwy są wysłuchiwane

“Wszystkie nasze modlitwy są wysłuchiwane. Żadna nie jest daremna. Tylko czasem Pan Bóg każe nam poczekać, lub też, gdy prosimy Go o jakąś rzecz doczesną, która może wyrządzić szkodę naszej duszy, po prostu nam jej nie daje, bo to nie byłoby łaską”.

św. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej (Dz. 20.III.1899)

Photo by Free-Photos on Pixabay

Ten więc, kto pnie się wzwyż

“Ten więc, kto pnie się wzwyż, nigdy nie przestanie iść z początku w początek, przez nigdy niekończące się początki, nigdy nie ogranicza swego pragnienia do tego, co już zna; lecz wznosząc się stopniowo, przez inne, wciąż większe pragnienie, ku innemu, jeszcze większemu, dusza dąży drogą ku nieskończoności przez coraz to wyższe wzloty”.

św. Grzegorz z Nyssy

Photo by Anja on Pixabay

Taki to mroczny czas

“Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas.
Ciemna noc, tak już dawno ciemna noc, a bez gwiazd,
po której drzew upiory wydarte ziemi — drżą.
Smutne nieba nad nami jak krzyż złamanych rąk.
Głowy dudnią po ziemi, noce schodzą do dnia,
dni do nocy odchodzą, nie łodzie — trumny rodzą,
w świat grobami odchodzą, odchodzi czas we snach.

A serca — tak ich mało, a usta — tyle ich.
My sami — tacy mali, krok jeszcze — przejdziem w mit.
My sami — takie chmurki u skrzyżowania dróg,
gdzie armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg.
Te sznury, czy z szubienic? długie, na końcu dzwon —
to chyba dzwon przestrzeni. I taka słabość rąk.
I ulatuje — słyszę — ta moc jak piasek w szkle
zegarów starodawnych. Budzimy się we śnie
bez głosu i bez mocy i słychać, dudni sznur
okutych maszyn burzy. Niebo krwawe, do róży
podobne — leży na nas jak pokolenia gór.
I płynie mrok. Jest cisza. Łamanych czaszek trzask;
i wiatr zahuczy czasem, i wiek przywali głazem.
Nie stanie naszych serc. Taki to mroczny czas. “.

K. K. Baczyński “Ten czas”

Photo by Free-Photos on Pixabay

W Liturgii Godzin Kościół spełnia kapłański urząd Chrystusa

“«W Liturgii Godzin Kościół spełnia kapłański urząd Chrystusa, składając Bogu «nieustannie» (1 Tes 5,17) ofiarę czci, to znaczy owoc warg, które wyznają Jego imię. Ta modlitwa jest głosem Oblubienicy przemawiającej do Oblubieńca. Nawet więcej, jest ona modlitwą Chrystusa i Jego Ciała skierowaną do Ojca». Na ten temat Sobór Watykański II powiedział: «Wszyscy poświęcający się tej modlitwie wypełniają zadanie Kościoła i zarazem uczestniczą w najwyższym zaszczycie Oblubienicy Chrystusa, ponieważ oddając Bogu chwałę, stają przed Bożym tronem w imieniu Matki Kościoła»”.

Benedykt XVI “Verbum Domini”

Photo by Lense_n_Pen on Pixabay

Nic nie powróci

“Nic nie powróci. Oto czasy
już zapomniane; tylko w lustrach
zsiada się ciemność w moje własne
odbicia — jakże zła i pusta.

O znam, na pamięć znam i nie chcę
powtórzyć, naprzód znać nie mogę
moich postaci. Tak umieram
z pół objawionym w ustach Bogiem.

I teraz znów siedzimy kołem,
i planet dudni deszcz — o mury,
i ciężki wzrok jak sznur nad stołem,
i stoją ciszy chmury.

I jeden z nas — to jestem ja,
którym pokochał. Świat mi rozkwitł
jak wielki obłok, ogień w snach
i tak jak drzewo jestem — prosty.

A drugi z nas — to jestem ja,
którym nienawiść drżącą począł
i nóż mi błyska, to nie łza
z drętwych jak woda oczu.

A trzeci z nas — to jestem ja
odbity w wypłakanych łzach,
i ból mój jest jak wielka ciemność.

I czwarty ten, którego znam,
który nauczę znów pokory
te moje czasy nadaremne
i serce moje bardzo chore
na śmierć, która się lęgnie we mnie”.

K. K. Baczyński “Spojrzenie”

Photo by Peter H on Pixabay

Drogą Kościoła jest droga próby

“Jeżeli drogą Kościoła jest droga próby, to wzdychanie za tym, aby na twojej życiowej drodze próby się nie pojawiły, powinno budzić zdziwienie. To tak, jakbyś przypisywał sobie prawo do uczestnictwa w pochodzie zwycięzców, nie wystawiwszy do walki ani jednego żołnierza i nie stoczywszy ani jednej potyczki”.

J. Zieliński “365 dni ze Świętymi Karmelu”, s. 77

Photo by Dimitris Vetsikas on Pixabay

Arkebuzy dymiące jeszcze widzę

“Arkebuzy dymiące jeszcze widzę,
Jakby to wczoraj u głowic lont spłonął
i kanonier jeszcze rękę trzymał,
gdzie dziś wyrasta liść zielony.
W błękicie powietrza jeszcze te miejsca puste,
gdzie brak dłoni i rapierów śpiewu,
gdzie teraz dzbany wrzące jak usta
pełne, kipiące od gniewu.
Ach, pułki kolorowe, kity u czaka,
pożegnania wiotkie jak motyl świtu
i rzęs trzepot, śpiew ptaka,
pożegnalnego ptaka w ogrodzie.
Nie to, że marzyć, bo marzyć krew
to krew ta sama spod kity czy hełmu.
Czas tylko warczy jak lew
przeciągając obłoków wełną.

Płacz, matko, kochanko, przebacz,
bo nie anioł, nie anioł prowadzi.
Wy te same drżące u nieba,
wy te same róże sadzić jak głos
na grobach przyjdziecie i dłonią
odgarniecie wspomnienia i liście jak włos
siwiejący na płytach płaskich.

Idą, idą pochody, dokąd idą,
których prowadzi jak wygnańców łaski
ląd krążący po niebie. A może
niebo po lądzie dmące piaskiem
tak kształt ich zasypuje. Jak noże
giną w chleb pogrążone — tak oni
z wolna spływają. Piach ich pokrywa.

Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni”.

K. K. Baczyński “Historia”

Photo by Greet Gladine on Pixabay