„Kiedy się dziwić przestanę,
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień,
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwę.
Będę znała na wszystko odpowiedź,
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim,
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki,
By za chwilę wszystko zapomnieć.
Kiedy się dziwić przestanę,
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie.
Kiedy się dziwić przestanę,
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni,
Umrze we mnie, co nienazwane,
Co mi oczy jak róże płomieni.
Dni jednakim rytmem pobiegną,
Znieczulone, rozsądne, żałosne,
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną.
Za daleko jej będzie do mnie.
Kiedy się dziwić przestanę,
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie.
Kiedy się dziwić przestanę,
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego.
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane,
Bo nie spytam już nigdy – dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno,
Gdy się życia nauczę na pamięć,
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię.
I nic we mnie, i nic koło mnie.
Kiedy się dziwić przestanę,
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie”.
J. Kofta