A kiedy wieczór szarzał w krąg…

“A kiedy wieczór szarzał w krąg,
Na Wzgórzu słychać było kroki…
Odchodził jednak skoro świt
W dalekiej drogi szare mroki.

Od Puszczy po zachodu brzeg,
Z północy ku południa wzgórzom,
Przez leża smocze, mroczny bór
Szedł – nieznużony swą podróżą.

Z hobbitem, z elfem w cieniu grot,
Z ludkiem zwyczajnych śmiertelników,
Z ptakiem czy wężem pośród traw
Rozmawiał w tajnym ich języku.

Raz miecz, to znów lecząca dłoń,
Ciężarem grzbiet strudzony srodze,
Palący pożar, grzmiący głos –
To znów znużony pielgrzym w drodze.

To sądził, jak mądrości wzór
Do gniewu skłonny i do łaski –
To znów jak starzec dłonie wsparł
Na pełnym sęków drewnie laski.

Na moście stanął – ciemny Cień
I Ogień wyzywając dumnie…
O kamień złamał mu się kij
A mądrość zmarła w Khazad-dumie”.

J. R. R. Tolkien “Wyprawa”

Photo by ImaArtist on Pixabay

Siedzę przy ogniu i dumam

“Siedzę przy ogniu i dumam
O tym, w co pamięć bogata.
O kwiatkach polnych, motylach
W dawnych, minionych latach.

O listkach żółtych i nitkach
Jesiennych, lekkich pajęczyn.
O mgłach, o słońcu, o wietrze,
Co włos na głowie mi piętrzył…

Siedzę przy ogniu i dumam –
Czy też tu będzie inaczej,
Gdy zima przyjdzie bez wiosny –
I czy to kiedy zobaczę.

Boć rzeczy wiele jest w świecie,
A jam ich widział niewiele…
Na przykład w lesie co wiosny
Coraz to inna jest zieleń.

Siedzę przy ogniu i dumam
O dawnych i przyszłych ludach –
I wiem – świat nowy zobaczą,
A mnie się to już nie uda.

Lecz cóż… wciąż siedzę i myślę
O czasach, które już przeszły…
Słucham znajomych mi kroków
I głosów słucham zamierzchłych”.

J. R. R. Tolkien “Wyprawa”

Photo by massaoud el allaoui on Pixabay

O królu elfów Gil-Galadzie

“O królu elfów Gil-Galadzie
Śpiewano smętną pieśń w gromadzie –
Ostatni to monarchów wzór
W kraju od Morza aż do Gór.

Miecz jego długi, lanca lekka,
Hełm było widać już z daleka –
A w srebrnej tarczy lśniły wraz
Odbite krocie złotych gwiazd.

Dziś go już nie ma, choć był drzewiej –
Gdzie się ukrywa – nikt z nas nie wie,
Bo jego gwiazda pełna lśnień
W Mordoru spadła wieczny cień”.

J. R. R. Tolkien “Wyprawa”

Photo by Dorota Kudyba on Pixabay

Żegnaj, kominku, żegnaj nam, salo!

“Żegnaj, kominku, żegnaj nam, salo!
Choć wichr powieje, deszcz lunie falą,
Trzeba nam zmykać z nastaniem zórz
Przez bory, lasy i szczyty wzgórz.

Do Rivendellu, gdzie jeszcze żwawy
Ród elfów mieszka pod runem trawy –
Przez wrzosowiska, galopem, w cwał,
A dokąd – któż by to wiedzieć chciał?

Przed nami trwogi, za nami strachy,
A nasze łoże pod nieba dachem,
Aż wreszcie koniec znojów i łez,
Aż wreszcie naszej wędrówki kres.

Trzeba nam zmykać, trzeba nam gnać,
Nim świt zapali pochodnię dnia”.

J. R. R. Tolkien “Wyprawa”

Photo by Hans Braxmeier on Pixabay

Na kominku ogień gorze

“Na kominku ogień gorze,
A pod dachem ciepłe łoże;
Lecz, że stopy wypoczęte,
Może jeszcze za zakrętem
Ujrzym drzewo albo kamień
Przez nikogo nie widziane…

Kwiat i drzewo, trawa, liść –
Trzeba nam iść, dalej iść,
Woda, niebo, wzgórze, jar –
Naprzód marsz, naprzód marsz.

Za zakrętem może czeka
Droga nowa i daleka,
A choć dziś ją omijamy,
Jutro już za progiem bramy
Może ścieżka nas uwiedzie,
Która wprost na księżyc wiedzie…

Jabłko, orzech, cierń i głóg –
Nie żałuj nóg, nie żałuj nóg,
Staw, dolina, piasek, głaz –
Żegnam was, żegnam was.

Dom za nami, świat przed nami,
Wielu trzeba iść drogami,
By w krąg nocy wkroczyć godnie,
Nim zapłoną gwiazd pochodnie.
Wtedy znów przed nami wrota
I powracać w dom ochota…

Cień i chmura, zmierzch i mgła
Niech znikną – sza, cicho – sza.
Chleb i mięso, lampa, piec,
I w łóżko lec – w łóżko lec…”

J. R. R. Tolkien “Wyprawa”

Photo by Jerzy Górecki on Pixabay