Kluczyku mały

„Kluczyku mały, o jakże zazdrośnie
Patrzę na ciebie; ty, co dnia każdego
Drzwiczki otwierasz więzienia ciemnego,
Kędy się kryje Pan mój tak miłośnie.
Lecz i ja mogę, o szczęście bez miary,
Dosięgnąć Ciebie, Więźniu utajony,
Zniszczyć przeszkody i przedrzeć zasłony,
Ach, jednym tylko jednym aktem wiary.

Stokroć szczęśliwa jest ta lampka mała,
Co się tak cicho, tak spokojnie żarzy
W przybytku świętym, u stóp Twych ołtarzy.
Jakżebym bardzo lampką tą być chciała!
Lecz wszak płomieniem pali się ma dusza,
Zapalić może nim dusz tysiące,
Co, jak pochodnie jasne, gorejące,
Będą miłować mojego Jezusa.

Święty ołtarza kamieniu, ach tobie
Jakże zazdroszczę, wszak tutaj spoczywa
Ta Hostia święta, co Boga ukrywa,
Jak niegdyś Dziecię w betlejemskim żłobie.
Usłysz, o Jezu ciche me wołanie,
Przyjdź do mej duszy, ona nie kamieniem,
Lecz Twej miłości nieśmiertelnym tchnieniem:
Czy Ci nie milszem będzie w niej mieszkanie?

Jak w swem powiciu betlejemskie Dziecię,
Na Korporale Hostia leży święta,
Jak nie zazdrościć, kiedy się pamięta,
Że to sam Jezus, skarb najdroższy w świecie.
O zmień me serce, Matko ma, Maryjo,
Aby się czystym korporałem stało,
I mogło przyjąć w siebie Hostię białą
Której postacie Boga mego kryją.

Czyż mam zazdrościć tej świętej patenie,
Na której Boski Sakrament spoczywa?
Wszak więcej od niej ja jestem szczęśliwa,
Bo dla mnie przyszedł Bóg-Człowiek na ziemię.
Nie czeka śmierci, by dopiero w niebie
Złączyć mnie z sobą; już na łez dolinie
Słodką w mej duszy przyjmuję gościnę,
Żywą Monstrancją czyni mnie dla siebie.

Czyliż się z tobą, kielichu, zamienię,
W którym Krwi Boskiej co dzień płyną zdroje?
Wszak przy Mszy świętej, w biedne serce moje,
Tak samo płyną Boskiej Krwi strumienie.
Ten ołtarz święty – to druga Golgota,
Na której co dzień Krew płynie Jezusa,
Milsza Mu przecież, milsza moja dusza,
Niźli naczynia ze srebra i złota.

Tyś szczepem winnym, Jezu, Tyś nam o tem
Sam niegdyś mówił, z tego pnia swe życie
Mała latorośl czerpie tak obficie
By Cię obdarzyć winnem gronem złotem.
Niechaj się zmiażdżą, niechaj się rozpłyną
Te gronki, które wabią dziś swą krasą,
Pod ciężką próby i cierpienia prasą,
Niech się dla Ciebie w czyste zmienią wino.

Tak jak to ziarno pszeniczne się ściera,
Między dwa młyńskie wtłoczone kamienie,
Tak niech mnie zetrze i ból i cierpienie,
Niech wszystko we mnie dla Ciebie umiera.
Lecz mych nadziei śmierć ta nie pogrzebie,
Ona się dla mnie źródłem życia stanie,
Ty przyjdziesz wtedy, Ty przyjdziesz, o Panie,
Ty mnie przemienisz, a przemienisz w Siebie!”

św. Teresa od Dzieciątka Jezus „Moje pragnienia przy tabernakulum…”

Photo by Joshua Woroniecki on Pixabay

Poezja starych studni

„Poezja starych studni, zepsutych zegarów,
Strychu i niemych skrzypiec pękniętych bez grajka,
Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka
Drzemie – były dzieciństwu memu lasem czarów…

Zbierałem zardzewiałe stare klucze… Bajka
Szeptała mi, że klucz jest dziwnym darem darów,
Że otworzy mi zamki skryte w tajny parów,
Gdzie wejdę – blady książę z obrazu Van Dycka.

Motyle-m potem zbierał, magicznej latarki
Cuda wywoływałem na ściennej tapecie
I gromadziłem długi czas pocztowe marki…

Bo było to jak podróż szalona po świecie,
Pełne przygód odjazdy w wszystkie świata częście…
Sen słodki, niedorzeczny, jak szczęście… jak szczęście…”

L. Staff „Dzieciństwo”