Żyliśmy niegdyś jak ofiary

„Żyliśmy niegdyś jak ofiary i jeszcze dzisiaj czujemy pokusę, aby wygodniej zamknąć się w takiej postawie, odmówić pożegnania dziecinnych oczekiwań i drugorzędnych korzyści, które możemy na bieżąco czerpać z cierpienia. Tylko wyrzeczenie się ich pozwoli nam w dojrzały i wyważony sposób wziąć odpowiedzialność za siebie. Stopniowe rezygnowanie z nich to opatrznościowy środek sprzyjający wzrastaniu. To, co było strachem przed nieznanym, może stać się doświadczeniem zaufania. Zawierzyć Chrystusowi to ośmielić się przełamać strach przed jutrem, chwycić Go za rękę, mając wrażenie, że skaczemy w przepaść. To stawić czoła lękowi przed niewidzialnym, przed tym, że po drugiej stronie może nie być niczego. To również zaakceptować poczucie niepewności związane z tym, że liczymy już nie tylko na siebie, na to, co znamy i posiadamy. Tylko ufność (w Boga i bliźniego) pozwala nam stawić czoła lękowi związanemu z wyrzeczeniem, strachowi przed cierpieniem, niepewnością jutra”.

B. Dubois „Uzdrowienie zranień z dzieciństwa ze św. Teresą z Lisieux”, tł. M. Grabski, s. 245

Nie zawsze jesteśmy zdolni uleczyć nasze najgłębsze rany

„Przez przykład swojego życia Teresa pokazała, że nie zawsze jesteśmy zdolni uleczyć nasze najgłębsze rany. Cierpienie wygnania zamieszkiwało serce świętej, ale nauczyła się ona nadawać mu sens źródła pokoju i radości. Można zatem stwierdzić, że o ile uzdrawiamy się systematycznie z niektórych reakcji – na przykład z agresywnych zachowań, smutku, braku odwagi, poczucia winy – o tyle cierpienie i smutek rozłąki trwają bez przerwy, zmieniając tylko odcienie. Są one częścią tej wrażliwości, która niczym zabliźniająca tkanka pojawia się tam, gdzie leczy się zranienie. Rana była miejscem, w którym Teresa w swojej słabości doświadczała Bożej mocy i jej działania przeciw siłom śmierci i ciemności. Wraz z miłością i odwagą cierpienie i smutek stworzyły żyzny grunt, na którym wzrastała w dziecięcej ufności i poczuciu opuszczenia w dłoniach swego Boga. To tam zakwitły owoce Ducha Świętego: pokój i radość, cierpliwość, słodycz, miłosierdzie, współczucie, życzliwość”.

B. Dubois „Uzdrowienie zranień z dzieciństwa ze św. Teresą z Lisieux”, tł. M. Grabski, s 65-66

W utrapieniach

„Tak więc w utrapieniach, które mogą pomóc i zaszkodzić, nie wiemy, o co należy się modlić. Ponieważ jednak są one zawsze bolesne, uciążliwe, sprzeciwiają się naturalnym skłonnościom, dlatego pod wpływem pragnienia wspólnego wszystkim ludziom prosimy o ich oddalenie. Tymczasem powinniśmy ufać Panu Bogu naszemu, że jeżeli nie oddala utrapień, to nie dlatego, iż o nas zapomina. Raczej cierpliwie znosząc zło spodziewajmy się dostąpienia dóbr większych. W taki bowiem sposób «moc w słabości się doskonali».
To zaś zostało napisane, aby się nikt nie wynosił, jeśli został wysłuchany; być może prosił z niecierpliwością o to, czego lepiej byłoby mu nie otrzymać; aby się też nie zniechęcał i nie powątpiewał w miłosierdzie Boże, jeśli nie został wysłuchany; być może prosił o to, co ściągnęłoby nań jeszcze boleśniejsze doświadczenia, albo osłabiając pomyślnością, doprowadziło do zupełnego upadku.
Toteż jeśli się zdarzy coś przeciwnego, niż prosimy, wtedy znosząc cierpliwie i dziękując Bogu za wszystko, nie powinniśmy wątpić – nawet w najmniejszym stopniu – iż bardziej pożyteczne dla nas jest to, co Bóg chce, niż to, czego my sami pragniemy. Taki właśnie przykład dał nam Boski Pośrednik, gdy powiedział: «Ojcze, jeśli to możliwe, niech odejdzie ode Mnie ten kielich». Wkrótce jednak, doskonaląc swą ludzką wolę, przyjętą we Wcieleniu dodaje: «Wszakże nie jako Ja chcę, ale jak Ty, Ojcze». Przeto słusznie «przez posłuszeństwo Jednego, wszyscy stają się sprawiedliwymi»”.

św. Augustyn

Pan Bóg odbiera człowiekowi coś

„Pan Bóg odbiera człowiekowi coś, w czym ten pokłada nadzieję swojego sukcesu. Nie po to, by mu zaszkodzić, ale po to, by jeszcze mocniej uwydatnić to, jak bardzo go kocha i dać mu coś jeszcze wspanialszego. Wtedy trzeba wziąć przykład z Gedeona i zaufać”.

D. Feliszek „Gedeon i Dawid – biblijni patroni na współczesne problemy”, https://pl.aleteia.org/2018/08/23/gedeon-i-dawid-biblijni-patroni-na-wspolczesne-problemy/

Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze!

„«Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze!, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie» – zapowiada Jezus (Mk 11,23). Wydanie rozkazu górze nie jest problemem. Jest aktem szalonym, ekstrawaganckim. O wiele trudniejsza jest realizacja dalszej części zapowiedzi: «a nie zwątpi w duszy». To ten martwy czas, gdy w imieniu Jezusa prosimy o coś i następuje pauza, głucha cisza. Wiara w mgnieniu oka umyka, głowę rozsadzają setki wątpliwości, a bombardujące nas ze wszech stron myśli: «Usłyszał? Nie usłyszał? Wygłupiłem się?», należą do najłagodniejszych. Najtrudniejsze jest wytrzymanie tej próby.
To «zawieszenie», martwa cisza przed odpowiedzią, może trwać kilka sekund albo… kilka lat. Najlepszym lekarstwem na przetrwanie tego czasu jest powtarzanie za Faustyną: «Ufam Tobie», «Wierzę, że wiesz, co robisz. Odpowiedz!». On lubi bezczelnych, zaprasza do takiej zażyłości”.

M. Jakimowicz „Jak poruszyć niebo?”, s. 184