Słu­chaj, dzie­wecz­ko! Ona nie słu­cha…

„«Słu­chaj, dzie­wecz­ko! Ona nie słu­cha…
To dzień bia­ły, to mia­stecz­ko…»
Nie ma mia­stecz­ka, nie ma ży­we­go du­cha,
po gru­zach bie­ga naga, ruda Ryf­ka,
trzy­na­sto­let­nie dziec­ko.

Prze­jeż­dża­li gru­bi Niem­cy w gru­bym tan­ku.
(Ucie­kaj, ucie­kaj, Ryf­ka!)
«Mama pod gru­za­mi, tata w Maj­dan­ku…»
Ro­ze­śmia­ła się, za­krę­ci­ła się, zni­kła.

I prze­jeż­dżał zna­jo­my, do­bry łyk z Lu­bar­to­wa:
«Masz , Ryf­ka, buł­kę, że­byś była zdro­wa…»
Wzię­ła, ugry­zła, za­świe­ci­ła zę­ba­mi:
«Ja za­nio­sę ta­cie i ma­mie.»

Prze­jeż­dżał chłop, rzu­cił gro­sik,
prze­jeż­dża­ła baba, też dała co­sik,
prze­jeż­dża­ło dużo, dużo luda.
każ­dy się dzi­wił, że goła i ruda.

I prze­jeż­dżał bo­le­ją­cy Pan Je­zus,
SS-mani go wie­dli na męki,
po­sta­wi­li ich obo­je pod mie­dzą,
po­tem wzię­li ka­ra­bi­ny do ręki.

«Słu­chaj, Jezu, słu­chaj, Ryf­ka, Sie Ju­den,
za ko­ro­nę cier­nio­wą, za te wło­sy rude,
za to, że­ście nadzy, za to, że­śmy win­ni,
obo­je­ście umrzeć po­win­ni.»

I ozwa­ło się Al­le­lu­ja w Ga­li­lei,
i obo­je anie­le­li po ko­lei,
po­tem sal­wa roz­le­gła się głu­cha…
«Słu­chaj, dzie­wecz­ko!… Ona nie słu­cha…»”.

W. Broniewski „Ballady i romanse”

Photo by Adina Voicu on Pixabay

Jadąc tego ranka na rowerze…

„Jadąc tego ranka na rowerze przez Stadionkade, oddychając świeżym powietrzem, które jeszcze nie jest nam racjonowane, cieszyłam się widokiem rozciągającym się od przedmieść aż do centrum miasta. Wszędzie napisy informujące, że zabrania się Żydom poruszać ulicami, które prowadzą za miasto. Ale nad tym fragmentem ulicy, po której nie zakazano nam się przemieszczać, widać było całe niebo. Pomyślałam wtedy, że nic nam nie mogą zrobić, absolutnie nic. Mogą jedynie sprawić, że nasze życie będzie bardzo ciężkie, pozbawić pewnych dóbr materialnych, odebrać wolność poruszania się… Jednak to nikt inny, jak tylko nasza pożałowania godna psychika obezwładnia nas tą ogromną siłą wpędzającą nas w poczucie prześladowania, poniżenia, uciemiężenia, urazu i fałszywej odwagi potrzebnej do ukrycia naszego strachu. Mamy pełne prawo do tego, co jest ludzkie i zrozumiałe, aby czasami odczuwać smutek i przygnębienie, ponieważ zadają nam cierpienie. Ale prawdziwy ból zadajemy sobie my sami.”
J. Philippe, cyt za F. Fernández-Carvajal „Lenistwo duchowe”, s. 33-34