I wy, warszawskie psy, w dniu kary

“I wy, warszawskie psy, w dniu kary
Psi obowiązek swój spełnijcie,
Zwyjcie się wszystkie i zbiegnijcie
Straszliwe pomścić swe ofiary.
Za psy bombami rozszarpane,
Za zmarłe pod strzaskanym domem,
Za te, co wyły nad swym panem,
Drapiąc mu ręce nieruchome;
Za te, co wdziękiem beznadziejnym
Łasiły się do nieboszczyków,
Za śmierć szczeniaczków, co w piwnicy
Jeszcze bawiły się w koszyku,
Za biegające rozpaczliwie,
Pozostawione po mieszkaniach,
W dymie duszące się, półżywe,
Pamiętające o swych paniach,
Za nastroszone, za wierzące,
Że człowiek wróci – bo pies czeka!
I tak w pozycji czekającej
Siadł ufny pies na grób człowieka:
Za wzrok błagalny, przerażony
Tumultem, trzaskiem, pożarami,
Za psy, co same pazurami
W ogrodach ryły sobie schrony –
Za wszystkie męki i niedole,
Właśnie i tych, co was kochali
Wśród wspólnych ścian i wśród rozwalin,
Zwyjcie się, bracia, na Psie Pole!
Niechaj w was wściekłe piany wzbiorą
I hurmem w trop zdyszaną sforą,
W trop, kiedy z Polski będą dymać
I tylko pludry w garści trzymać!
O cegły gruzów kły wyostrzcie
I o zbielałe ludzkie koście,
A gdy ich dopadniecie – skoczcie
Do grdyk, brytany, do gardzieli!
Ostremi kłami wgryźć się, szarpnąć,
By nie zdążyli, hycle, harknąć!
Do grdyk, wilczyce! A pazury
W ślepia, by nawet nie mrugnęli!
A powalonych niech opadną
Wojska pomniejszych psów – mścicieli,
Niech ich poszarpią na kawały,
Żeby i matki nie wiedziały,
Gdzie szukać rozwłóczonych cząstek…
Bo nasze też nie znajdowały
Główek swych dzieci, nóżek, piąstek…”

J. Tuwim “Odezwa do psów”

Photo by ahmadreza heidaripoor on Pixabay

Wonna mięta nad wodą pachniała

“Wonna mięta nad wodą pachniała,
kołysały się kępki sitowia,
brzask różowiał i woda wiała,
wiew sitowie i miętę owiał.

Nie wiedziałem wtedy, że te zioła
będą w wierszach słowami po latach
i że kwiaty z daleka po imieniu przywołam,
zamiast leżeć zwyczajnie nad wodą na kwiatach.

Nie wiedziałem, że się będę tak męczył,
słów szukając dla żywego świata,
nie wiedziałem, że gdy się tak nad wodą klęczy,
to potem trzeba cierpieć długie lata.

Wiedziałem tylko, że w sitowiu
są prężne, wiotkie i długie włókienka,
że z nich splotę siatkę leciutką i cienką,
którą nic nie będę łowił.

Boże dobry moich lat chłopięcych,
moich jasnych świtów Boże święty!
Czy już w życiu nie będzie więcej
pachnącej nad stawem mięty?

Czy to już tak zawsze ze wszystkiego
będę słowa wyrywał w rozpaczy,
i sitowia, sitowia zwyczajnego
nigdy już zwyczajnie nie zobaczę?”

J. Tuwim “Sitowie”

Photo by Anthony on Pixabay

Źle, źle za­wsze i wszę­dzie

“Źle, źle za­wsze i wszę­dzie,
Ta nić czar­na się przę­dzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każ­dym od­de­chu,
Ona w każ­dym uśmie­chu,
Ona we łzie, w mo­dli­twie i w hym­nie…

Nie ro­ze­rwę, bo sil­na,
Może świę­ta, choć myl­na,
Może nie chcę ro­ze­rwać tej wstąż­ki;
Ale wszę­dzie – o! wszę­dzie –
Gdzie ja będę, ta bę­dzie:
Tu – w otwar­te za­kła­da się książ­ki,
Tam u kwia­tów za­wiąz­ką,
Owdzie sto­czy się wą­sko,
By je­sien­ne na łą­kach przę­dzi­wo,
I roz­mdle­je stop­nio­wo,
By ujed­nić na nowo,
I na nowo się zro­śnie w ogni­wo.

Lecz, nie kwi­ląc jak dzie­cię,
Raz wy­wal­czę się prze­cie.
Niech mi pu­char po­da­dzą i wie­niec!…
I wło­ży­łem na czo­ło,
I wy­pi­łem, a wko­ło
Je­den mówi dru­gie­mu: «Sza­le­niec!!»

Więc do ser­ca o radę
Dłoń po­nio­słem i kła­dę,
Alić na­gle za­sty­gnie pra­wi­ca:
Gło­śno śmie­li się oni,
Jam po­zo­stał bez dło­ni,
Dłoń mi czar­na ob­wi­ła pę­tli­ca.

Źle, źle za­wsze i wszę­dzie,
Ta nić czar­na się przę­dzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie,
Ona w każ­dym od­de­chu,
Ona w każ­dym uśmie­chu,
Ona we łzie, w mo­dli­twie i w hym­nie.

Lecz, nie kwi­ląc jak dzie­cię,
Raz wy­wal­czę się prze­cie;
Zło­to­stru­na, nie opuść mię, lut­ni!
Czar­no­le­skiej ja rze­czy
Chcę – ta ser­ce ule­czy!
I za­gra­łem…
…i jesz­cze mi smut­niej”.

C. K. Norwid “Moja piosnka [I]”

Photo by Karen Nadine on Pixabay

Do kra­ju tego

“Do kra­ju tego, gdzie kru­szy­nę chle­ba
Pod­no­szą z zie­mi przez usza­no­wa­nie
Dla da­rów Nie­ba….
Tę­sk­no mi, Pa­nie…

Do kra­ju tego, gdzie winą jest dużą
Po­pso­wać gniaz­do na gru­szy bo­cia­nie,
Bo wszyst­kim słu­żą…
Tę­sk­no mi, Pa­nie…

Do kra­ju tego, gdzie pierw­sze ukło­ny
Są, jak od­wiecz­ne Chry­stu­sa wy­zna­nie,
“Bądź po­chwa­lo­ny!”
Tę­sk­no mi, Pa­nie…

Tę­sk­no mi jesz­cze i do rze­czy in­nej,
Któ­rej już nie wiem, gdzie leży miesz­ka­nie,
Rów­nie nie­win­nej…
Tę­sk­no mi, Pa­nie…

Do bez-tę­sk­no­ty i do bez-my­śle­nia,
Do tych, co mają tak za tak – nie za nie,
Bez świa­tło-cie­nia…
Tę­sk­no mi, Pa­nie…

Tę­sk­no mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie sta­nie
Przy­jaź­ni mo­jej…
Tę­sk­no mi, Pa­nie…”

C. K. Norwid “Moja piosnka [II]”

Photo by czu_czu_PL on Pixabay