On szedł w spiekocie dnia

„On szedł w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg,
a idąc uczył kochać i przebaczać.
On z celnikami jadł, On nie znał, kto to wróg,
pochylał się nad tymi, którzy płaczą.

Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie, których kochać trzeba tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko, jeśli będziesz ze mną zawsze Ty.

On przyjął wdowi grosz i Magdaleny łzy,
bo wiedział, co to kochać i przebaczać.
I późną nocą On do Nikodema rzekł,
że prawdy trzeba pragnąć, trzeba szukać.

Mój Mistrzu, przede mną droga, którą muszę przebyć tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie, których trzeba kochać tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko, jeśli będziesz ze mną zawsze Ty.

Idziemy w skwarze dnia i w szarym pyle dróg,
a On nas uczy kochać i przebaczać.
I z celnikami siąść, zapomnieć, kto to wróg,
pochylać się nad tymi, którzy płaczą.

Mój Mistrzu, przede mną droga, którą muszę przebyć tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie, których trzeba kochać tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar wziąść w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko, jeśli będziesz ze mną zawsze Ty”.

Nie wiem, czyj to cytat. Jeśli Ty wiesz, daj znać, to uzupełnię tę informację.

Photo by Gerd Altmann on Pixabay

Poszukujesz drogi?

„Poszukujesz drogi? Jezus, zanim ci powiedział dokąd masz iść, powiedział, przez co masz przejść. Powiedział: Ja jestem Drogą. Drogą do czego? Do Prawdy i do Życia. Przebywając u Ojca Jezus jest Prawdą i Życiem, przyjmując nasze ciało stał się Drogą. Sama droga przyszła do ciebie: wstań i idź. Chrystus, jako człowiek, jest twoją Drogą; jako Bóg jest twoją Ojczyzną”.

św. Augustyn

Photo by Tobias Steinert on Pixabay

A ja czekam na Ciebie, mój Jezu

„A ja czekam na Ciebie, mój Jezu,
Tak jak inni kiedyś czekali.
A ja czekam na Ciebie, mój Jezu,
Spójrz w ciemnościach światełko się pali.

Jezu, przyjdź, wołam Cię, Jezu, przyjdź!
Jezu, przyjdź, wołam Cię, Jezu, przyjdź!

A ja czekam na Ciebie, mój Jezu,
żebyś przyszedł pomiędzy ludzi.
A ja czekam na Ciebie, mój Jezu,
byś drzemiące serca obudził”.

Nie wiem, czyj to cytat. Jeśli Ty wiesz, daj znać, to uzupełnię tę informację. To fragment jakiejś pieśni religijnej, ale nie udało mi się znaleźć w internecie pełnego tekstu ani wykonania.

Photo by Inactive account – ID 705847 on Pixabay

Janie Pawle, teraz przyjdź

„Janie Pawle, teraz przyjdź
z mocą jak błogosławiony.
Słowa swoje zamień w czyn.
Bóg niech będzie uwielbiony;
niech zadrży ziemia, zagra róg,
bo nic nad Boga i któż jak Bóg!

Przekroczyliśmy próg nadziei,
oblicze ziemi się zmieniło,
bo całe życie nas szukałeś,
a słońce prawdy nam świeciło.

A Chrystus wczoraj, dziś i zawsze
naszą nadzieją jest i skałą.
Wieki i trudne czasy miną,
Bóg, wiara, honor w nas ostaną.

Pamięć zachować i tożsamość
Bogurodzica nam pomoże,
A być świadkami miłosierdzia
pomóż nam, pomóż, Święty Boże!”

ks. bp. J. Zawitkowski

Photo by Ryszard Porzynski on Pixabay

Żłóbek w Ogrójcu

Trwa Adwent – czas radosnego oczekiwania. Wszyscy są szczęśliwi, mimo szalejącej epidemii, dzieci radośnie oczekują prezentów, jasełek, wrzucają serduszka z dobrymi uczynkami do koszyczka przed ołtarzem w kościele. Dorośli, zabiegani, ale w radosny sposób, planują Wigilię i kupują ostatnie prezenty. Na ulicach stoją już przystrojone choinki, a z głośników w supermarketach dobiegają dźwięki kolęd. Już zaraz będzie Wigilia, uroczysta kolacja, wspólne wyjście na Pasterkę, a potem dni radosnych spotkań z rodziną. Wszyscy są szczęśliwi, prawda?

Ano nie, nieprawda.

Samotne święta

Są ludzie, dla których ten czas jest czasem samotności. Albo wręcz osamotnienia. Bo nie mają nikogo bliskiego, nie mają rodziny. I nawet jeśli mają jakichś znajomych, przyjaciół, to przecież w święta nie wypada dzwonić czy proponować spotkania. Nie, lepiej zacisnąć zęby i zjeść kawałek makowca z supermarketu, doprawiony słonym smakiem łez. Dla samego siebie nie warto przecież piec, gotować. Bo kto to wszystko zje?

Promykiem światła jest Pasterka. Tyle ludzi, światło, radosny śpiew. Choć przez chwilę można poudawać, że świąteczna radość mnie też dotyczy. Tylko potem trzeba wrócić do pustego domu. I długo patrzyć na migające spokojnie lampki, gdy sen nie chce przyjść, a miejsce po drugiej stronie łóżka jest puste – może od roku, może od dziesięciu, a może od zawsze…

Ten straszny czas świąt

Ale są i inni. Tacy, którzy może marzą o tym, żeby być w te święta sami. Albo po prostu bez kogoś, tego jednego kogoś, kto sprawia, że ten czas staje się czasem strachu i bólu. Są tacy, którzy marzą, żeby choć ten jeden raz, w tym roku, tata czy mąż nie sięgnął po butelkę. Żeby choć raz nie było krzyków, bicia, a potem konieczności ukrywania siniaków albo tłumaczenia się upadkiem ze schodów.

Ogrójec jest i tutaj. Bo i tu jest cierpienie, którym nie ma się z kim podzielić. I – może jeszcze straszniejsze – oczekiwanie na cierpienie, na ból. Strach, kiedy się zacznie.

Znak czasów

I wreszcie są ci, dla których święta miną pod znakiem choroby albo kwarantanny. Też samotnie, bez bliskich, może bez możliwości porozmawiania z kimkolwiek. Może będą siedzieć samotnie i zastanawiać się, co się teraz dzieje na rodzinnym spotkaniu. Czy już podali barszczyk? A może rozpakowują już prezenty? Czy w ogóle ktoś pamięta, że tym razem jednej osoby brakuje? I nawet jeśli zadzwonią z życzeniami, to przecież całą resztę Wigilii trzeba będzie przesiedzieć samemu. Może i z pysznymi potrawami, przywiezionymi przez troskliwych bliskich i zostawionymi pod drzwiami. Ale wciąż w samotności, jedynie w towarzystwie aplikacji, przypominającej co jakiś czas o konieczności zrobienia selfie.

Żłóbek w Ogrójcu

Boże Narodzenie nie dla każdego jest czasem radości. Bywa też czasem najdotkliwszego cierpienia. Żłóbek stoi też w Ogrójcu. A w żłóbku maleńki, samotny Jezusek. Płacze. Bez Maryi, która by go utuliła, bez Józefa strzegącego wejścia, bez królów, bez osiołka, bez pastuszków, bez radości. Ogromna samotność Niemowlęcia, które powinno być radośnie witane na świecie i tulone przez wszystkich. A tymczasem owszem, przyjęcie urodzinowe trwa, tylko wszyscy zapomnieli o Solenizancie.

Nie zapominaj. Wśród tych wszystkich radosnych spotkań i okrzyków przypomnij sobie, co właściwie świętujecie. Czyje Narodziny. A potem popatrz na pozostawione zgodnie z tradycją puste nakrycie i zastanów się, na kogo ono czeka. I czy ten ktoś wie, że może przyjść. Bo może nie wie. Może nie ma odwagi zapukać. Może trzeba po prostu po niego pójść.

Photo by Henryk Niestrój on Pixabay

Jezus chce, by ten mały kwiatek ratował dla Niego dusze

„Jezus chce, by ten mały kwiatek ratował dla Niego dusze; aby to osiągnąć, domaga się jednego tylko: by kwiatek cierpiąc męczeństwo, spoglądał na Niego… A ta tajemnicza wymiana spojrzeń Jezusa z Jego małym kwiatkiem dokona istnych cudów, przywróci Jezusowi mnóstwo innych kwiatów (zwłaszcza pewną lilię zwiędniętą i skalaną, którą przemienić należy w różę miłości, serdecznego żalu i skruchy)”.

św. Teresa od Dzieciątka Jezus, list do Celiny

Photo by Katarzyna Dziemidowicz on Pixabay

Kluczyku mały

„Kluczyku mały, o jakże zazdrośnie
Patrzę na ciebie; ty, co dnia każdego
Drzwiczki otwierasz więzienia ciemnego,
Kędy się kryje Pan mój tak miłośnie.
Lecz i ja mogę, o szczęście bez miary,
Dosięgnąć Ciebie, Więźniu utajony,
Zniszczyć przeszkody i przedrzeć zasłony,
Ach, jednym tylko jednym aktem wiary.

Stokroć szczęśliwa jest ta lampka mała,
Co się tak cicho, tak spokojnie żarzy
W przybytku świętym, u stóp Twych ołtarzy.
Jakżebym bardzo lampką tą być chciała!
Lecz wszak płomieniem pali się ma dusza,
Zapalić może nim dusz tysiące,
Co, jak pochodnie jasne, gorejące,
Będą miłować mojego Jezusa.

Święty ołtarza kamieniu, ach tobie
Jakże zazdroszczę, wszak tutaj spoczywa
Ta Hostia święta, co Boga ukrywa,
Jak niegdyś Dziecię w betlejemskim żłobie.
Usłysz, o Jezu ciche me wołanie,
Przyjdź do mej duszy, ona nie kamieniem,
Lecz Twej miłości nieśmiertelnym tchnieniem:
Czy Ci nie milszem będzie w niej mieszkanie?

Jak w swem powiciu betlejemskie Dziecię,
Na Korporale Hostia leży święta,
Jak nie zazdrościć, kiedy się pamięta,
Że to sam Jezus, skarb najdroższy w świecie.
O zmień me serce, Matko ma, Maryjo,
Aby się czystym korporałem stało,
I mogło przyjąć w siebie Hostię białą
Której postacie Boga mego kryją.

Czyż mam zazdrościć tej świętej patenie,
Na której Boski Sakrament spoczywa?
Wszak więcej od niej ja jestem szczęśliwa,
Bo dla mnie przyszedł Bóg-Człowiek na ziemię.
Nie czeka śmierci, by dopiero w niebie
Złączyć mnie z sobą; już na łez dolinie
Słodką w mej duszy przyjmuję gościnę,
Żywą Monstrancją czyni mnie dla siebie.

Czyliż się z tobą, kielichu, zamienię,
W którym Krwi Boskiej co dzień płyną zdroje?
Wszak przy Mszy świętej, w biedne serce moje,
Tak samo płyną Boskiej Krwi strumienie.
Ten ołtarz święty – to druga Golgota,
Na której co dzień Krew płynie Jezusa,
Milsza Mu przecież, milsza moja dusza,
Niźli naczynia ze srebra i złota.

Tyś szczepem winnym, Jezu, Tyś nam o tem
Sam niegdyś mówił, z tego pnia swe życie
Mała latorośl czerpie tak obficie
By Cię obdarzyć winnem gronem złotem.
Niechaj się zmiażdżą, niechaj się rozpłyną
Te gronki, które wabią dziś swą krasą,
Pod ciężką próby i cierpienia prasą,
Niech się dla Ciebie w czyste zmienią wino.

Tak jak to ziarno pszeniczne się ściera,
Między dwa młyńskie wtłoczone kamienie,
Tak niech mnie zetrze i ból i cierpienie,
Niech wszystko we mnie dla Ciebie umiera.
Lecz mych nadziei śmierć ta nie pogrzebie,
Ona się dla mnie źródłem życia stanie,
Ty przyjdziesz wtedy, Ty przyjdziesz, o Panie,
Ty mnie przemienisz, a przemienisz w Siebie!”

św. Teresa od Dzieciątka Jezus „Moje pragnienia przy tabernakulum…”

Photo by Joshua Woroniecki on Pixabay

A jeśli, o Panie, czekasz na moje czyny

„A jeśli, o Panie, czekasz na moje czyny, by tym sposobem spełnić moją prośbę, Ty mi je daj i uczyń je dla mnie […]. Moje są niebiosa i moja jest ziemia; moje są narody, moi grzesznicy i sprawiedliwi! Aniołowie są moi, Matka Boża jest moja, wszystkie rzeczy są moje, i sam Bóg jest moim i dla mnie, gdyż Chrystus jest mój i wszystek dla mnie! Czegóż więc pragniesz, duszo moja? Wszystko jest twoje i wszystko dla ciebie. Nie zadowalaj się małym i nie szukaj odrobin, które spadają ze stołu twego Ojca. Wyjdź poza to i ciesz się w twojej chwale! Ukryj się w niej i raduj się, a zaspokoisz pragnienia twego serca”.

św. Jan od Krzyża „Modlitwa duszy rozmiłowanej”

Photo by Inactive account – ID 12019 on Pixabay