Miłość zbudowana na lęku przed stratą

„A miłość zbudowana na lęku przed stratą to nie miłość, ale uzależnienie i niszcząca relację kontrola […]. Jeśli chcę kogoś kontrolować, to znaczy, że się boję. Mówiąc, że go kocham, tak naprawdę mówię, że boję się go utracić. Zamiast budować wolność w relacji z dzieckiem, czy inną osobą, tak naprawdę buduję uzależnienie i kontrolę, która osacza”.

D. Chmielewski „Różaniec ratunkiem dla świata”, s. 25

Wszystko, od czego uzależniamy się emocjonalnie

„Wszystko, od czego uzależniamy się emocjonalnie, prędzej czy później zostanie unicestwione. Miłość jest związana z wolnością. Nie jest uzależnieniem kogoś od siebie lub siebie od kogoś. Pomyśl: kto jest dla ciebie najcenniejszy, oprócz twojego życia? Mąż, żona, dzieci, dom, twoje hobby, pasje, zainteresowania? Oddaj to Ojcu, oddaj Bogu to, co masz najcenniejszego. Potrafisz bez lęku i strachu oddać to Bogu, mając świadomość, że już tego nie będziesz miał? Bóg wcale nie musi ci tego zabrać, ale kiedy mówię: «oddaję Ci to, Boże», to znaczy, że wyrzekam się tego, że to już nie jest moja własność. To jest Twoje, Boże, więc wyrzekam się wszelkich praw do tego, co Ci oddałem”.

D. Chmielewski „Różaniec ratunkiem dla świata”, s. 23

Nie ten jest prawdziwie odważny

„- Cóż stąd? – odpowiedziała Miłorada. – Przecież nie zawróciłeś z drogi. Nie ten jest prawdziwie odważny, kto się niczego nie boi, ale ten, kto bojąc się – nie ucieka.
Piotruś zadumał się.
– Kiedy tu szedłem, myślałem sobie, że może i ty, tak samo jak ludzie, odeszłaś stąd gdzieś daleko. To jest przecież Las Najsmutniejszy.
– Nawet w najgorszym miejscu i o najgorszym czasie można spotkać człowieka, który szuka pomocy dla innego. Dlatego muszę tu być.
– Więc zawsze można cię znaleźć?
– Zawsze. Znajdują mnie ci, którzy podejmują trud nie dla siebie”.

I. Jurgielewiczowa „O chłopcu, który szukał domu”

Pan budzi w nas lęk

„Pan budzi w nas lęk, bo nie wiemy, dokąd nas zaprowadzi. Boimy się, że zawiedzie nas tam, dokąd nie będziemy chcieli iść. Bóg budzi nasz lęk również dlatego, że Jego miłość jest wymagająca. Boimy się wyrzeczeń, o które może nas poprosić”.

B. Dubois „Uzdrowienie zranień z dzieciństwa ze św. Teresą z Lisieux”, tł. M. Grabski, s. 376-377

Gdzie tak bardzo potrzebujemy miłości

„[…] gdzie tak bardzo potrzebujemy miłości, a równocześnie nie pozwalamy, by nas kochano? Odpowiedź jest dwojaka. Po pierwsze tam, gdzie zostaliśmy zranieni. Nasze rany są miejscem, w którym rodzą się psychologiczne reakcje obronne wytworzone po to, by nas strzec. Jednak te systemy obronne, ogólnie rzecz biorąc, zamykają człowieka na siebie samego. Po drugie, później, już w wieku świadomego używania rozumu, w sferze naszej woli rozdartej na skutek złych lub śmiercionośnych wyborów dokonanych świadomie, a następnie zapomnianych.
Miłość, zbliżając się dzisiaj do nas, może przybrać twarz osoby lub być wydarzeniem opatrznościowym albo nawet darem łaski złożonym bezpośrednio w naszym sercu. Jeżeli dotknie rany, pocieszy nas – to pewne, lecz równocześnie może zrodzić także cierpienie, lęk, poczucie winy. Kiedy doświadczenie takie trafia w niektóre zranione części naszej osobowości wycofujemy się na pozycje obronne, co tłumaczy gwałtowność naszych niecierpliwych, wręcz agresywnych reakcji. Ogólnie rzecz biorąc, nasze zachowanie okazuje się niewspółmierne; działamy niemal wbrew sobie. W efekcie często sprawiamy ból, którego nie chcieliśmy sprawić”.

B. Dubois „Uzdrowienie zranień z dzieciństwa ze św Teresą z Lisieux”, tł. M. Grabski, s. 364-365

Żyliśmy niegdyś jak ofiary

„Żyliśmy niegdyś jak ofiary i jeszcze dzisiaj czujemy pokusę, aby wygodniej zamknąć się w takiej postawie, odmówić pożegnania dziecinnych oczekiwań i drugorzędnych korzyści, które możemy na bieżąco czerpać z cierpienia. Tylko wyrzeczenie się ich pozwoli nam w dojrzały i wyważony sposób wziąć odpowiedzialność za siebie. Stopniowe rezygnowanie z nich to opatrznościowy środek sprzyjający wzrastaniu. To, co było strachem przed nieznanym, może stać się doświadczeniem zaufania. Zawierzyć Chrystusowi to ośmielić się przełamać strach przed jutrem, chwycić Go za rękę, mając wrażenie, że skaczemy w przepaść. To stawić czoła lękowi przed niewidzialnym, przed tym, że po drugiej stronie może nie być niczego. To również zaakceptować poczucie niepewności związane z tym, że liczymy już nie tylko na siebie, na to, co znamy i posiadamy. Tylko ufność (w Boga i bliźniego) pozwala nam stawić czoła lękowi związanemu z wyrzeczeniem, strachowi przed cierpieniem, niepewnością jutra”.

B. Dubois „Uzdrowienie zranień z dzieciństwa ze św. Teresą z Lisieux”, tł. M. Grabski, s. 245

Zło dopełnia już miary

„Zło dopełnia już miary… Trwogi zimne dreszcze
Przenikają do szpiku kości ludzkość całą…
Pod ziemią słychać grzmoty wulkanów złowieszcze,
Ziemia drży, niebo chmur się zakrywa nawałą…

Cicho… Słońce się zniża ponure i krwawe –
Dziwnie złowrogi zachód – noc wieku nastanie…
Kto wie? Może wyrzuci w tę noc wulkan lawę
I ziemię całą skryje w lawy oceanie?”.

K. Przerwa-Tetmajer „W Nowy Rok”

Może masz w swoim życiu marzenia

„Może masz w swoim życiu marzenia, które chciałbyś zrealizować, ale ciągle się nie odważasz, bo mówisz sobie: nie potrafię, nie, to jest za trudne, mam niesprzyjające warunki. Nie wierz temu wilkowi, który ciągle powtarza «nie da się». Da się! Nie dlatego, że ty potrafisz, ale dlatego, że istnieje dobry wilk, który jest Panem rzeczy niemożliwych. Co jest u ludzi niemożliwe, u Boga jest możliwe”.

A. Szustak