Wszelki byt stworzony

„Wszelki byt stworzony w porównaniu z nieskończonym bytem Boga jest niczym. Jeśli więc dusza żywi skłonność do stworzenia, jest w oczach Boga niczym, by miłość, jak mówiliśmy, nie tylko równa i upodabnia, ale poddaje kochającego rzeczy ukochanej. Nie może więc w żaden sposób taka dusza złączyć się z nieskończonym bytem Boga, bo niemożliwe jest złączyć w jedno byt i niebyt.”.

św. Jan od Krzyża „Droga na Górę Karmel” I 4.4

Photo by Leo on Pixabay

Dla lepszego zrozumienia

„Dla lepszego zrozumienia tego, o czym mówimy, należy zauważyć, że skłonność uczuciowa i przylgnięcie duszy do stworzenia równa ją z tym stworzeniem, a im mocniejsza jest ta skłonność, tym więcej równa ją i czyni podobną do niego, gdyż miłość upodabnia kochającego do kochanego”.

św. Jan od Krzyża „Droga na Górę Karmel” I 4.3

Photo by 简体中文 on Pixabay

Historia pierwszego taktaczka

Dawno temu był świat. Był pusty. Nie było w nim ludzi ani zwierząt. Lecz pewnego dnia Bóg zasiał w nim ziarno. Z ziarna wyrósł mały taktaczek. Był malutki. Wyrósł zawinięty w swoje uszy. Kiedy się odwinął, przestraszył się. Było ciemno i zimno, a mały taktaczek był sam na świecie. Rozpłakał się. Każda z jego łez, spadając na ziemię, zmieniała się w gwiazdę. Taktaczek tego nie widział. Płakał, przysłoniwszy oczy łapkami. Ponieważ jednak wszystko ma swój kres, więc taktaczek w końcu przestał płakać. Rozejrzał się wokół i zobaczył mnóstwo innych taktaczków. Ale w górę nie spojrzał. Nie zobaczył tego, co powstało z jego bólu i samotności. A gdyby nawet zobaczył, nie wiedziałby, że to on je stworzył. Pobiegł radośnie do innych taktaczków. Ale one nie przyjęły go. Odwróciły łebki, mówiąc:

– Jesteś inny, nie jesteś jednym z nas.

Pierwszy Taktaczek znów zaczął płakać. Tymczasem pozostałe taktaczki rozbiegły się po całej planecie, założyły miasta. Każdy taktaczek miał wielu przyjaciół. Każdy… Każdy za wyjątkiem Pierwszego Taktaczka. On błąkał się samotny po planecie. Tworzył wielkie dzieła, ale nikt ich nie zauważał. Chodził wśród taktaczków. Rozmawiał z wieloma, ale nie mógł znaleźć zrozumienia. Aż pewnego dnia spotkał taktaczka, który go zaakceptował. I Pierwszy Taktaczek już nie był osamotniony. Odtąd, gdy ogarniał go smutek, myślał:

– Mam przyjaciela. – i uśmiechał się.

A ze wspólnego uśmiechu dwóch taktaczków powstało słońce. I odtąd nikt nie był smutny.


Dedykowane Asi S.

U. Piechota – Wszystkie prawa zastrzeżone (All rights reserved).

Photo by Petra on Pixabay