W czasie mych cierpień

„W czasie mych cierpień, tak okrutnych, już wtedy radość Mi sprawiały dusze, o których wiedziałem, że będą Mi wdzięczne za cierpienia. Tak i teraz, te dusze czyste i wierne, sprawiają Mi radość swą wiernością, pocieszają Serce moje i wynagradzają za grzeszników. Znajduję w nich odpoczynek.
Rodzice kochają swe dzieci, ale mają takie, które im postępkami swoimi sprawiają wyjątkową radość. Takie szczególniej miłują. Tak i Ja dla dusz Mi wiernych mam łaski nadzwyczajne i radością moją jest udzielać im łask. Takich dusz jest jednak mało”.

Jezus do S.B. Kunegundy Siwiec, „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec”, s. 108

Photo by Myriams-Fotos on Pixabay

To, że pragniesz być wierną

„To, że pragniesz być wierną, już jest wiernością. Im dusza mniej udolna, im nędzniejsza, a pragnie Mnie kochać, tym więcej łask jej daję. Moją radością jest udzielać jak najwięcej łask duszy nieudolnej”.

Jezus do S.B. Kunegundy Siwiec, „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec”, s. 105

Photo by Frauke Riether on Pixabay

Pomnożę ci miłość i ufność dziecięcą

„Pomnożę ci miłość i ufność dziecięcą, a miej wiarę dziecięcą, ta wiara umocni ufność, miłość i pokój. Przez sakrament pokuty i słowa absolucji upiększam szatę niewinności, jest jakby zanurzona w mojej Krwi Najświętszej. Gdyby ludzie wiedzieli, jakich łask doznają [oprócz odpuszczenia grzechów] szczególnie ci, którzy są Mi wierni”.

Jezus do S.B. Kunegundy Siwiec, „Miejsce mojego miłosierdzia i odpoczynku. Nadprzyrodzone oświecenia Służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec”, s. 89

Photo by Pexels on Pixabay

Trzeba się nam zastanowić

„Trzeba się nam zastanowić, jaka jest przyczyna, że tak mała jest liczba tych, którzy dochodzą do tego wysokiego stopnia doskonałości zjednoczenia z Bogiem. Czyżby dlatego, że Bóg chce, by tak mało było dusz wzniosłych? Bynajmniej: Bóg chce, by wszyscy byli doskonałymi. Mało jednak znajduje naczyń, które by mogły znieść tak wzniosłe działanie. Gdy bowiem doświadcza je w małych rzeczach, okazują się słabymi, wnet uciekają od pracy, nie chcą znieść najmniejszej przykrości czy zmartwienia. A skoro w tych małych rzeczach, przez które zaczynał je Bóg podnosić i zaznaczać pierwsze rysy doskonałości, nie znalazł w nich męstwa, ani wierności, wie dobrze, że tym mniej wierne będą w wielkich, i dlatego nie postępuje już dalej w oczyszczaniu ich i podnoszeniu z prochu ziemskiego przez wysiłek umartwienia, gdyż do tego potrzebna była większa stałość i męstwo, niż one okazały”.

św. Jan od Krzyża „Żywy płomień miłości” II,27

Photo by Matteo Orlandi on Pixabay

Wierzę, że w miłości jest świętość

„Wierzę, że w miłości jest świętość. Chcę być świętą. Zatem oddam się miłości, ponieważ ona oczyszcza, służy wynagrodzeniu. Ten, kto kocha, nie ma innej woli prócz woli umiłowanego; pragnę pełnić wolę Jezusa. Ten, kto kocha, siebie poświęca. Chcę poświęcać się we wszystkim. Nie chcę w niczym zadowalać siebie. Miłość jest posłuszna bez słowa sprzeciwu. Miłość jest wierna. Miłość nie waha się. Miłość jest więzią jedności dwóch dusz. Przez miłość złączę się z Jezusem”.

św. Teresa de Los Andes

Photo by Kerttu on Pixabay

Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła

„GŁOS:
Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła,
Nigdym ci mego nie odjęła lica,
Ja — po dawnemu — moc twoja i siła!

LUD:
…Bogarodzica!…

GŁOS:
Rzeszom ja twoim skróś zmierzchów hetmanię,
Jako w zaranie.

Przed tobą idę i przy tobie stoję
Z bojowem hasłem, z piór orlich szelestem,
A kiedy ducha bierzesz na pierś zbroję,
Tarczą ci jestem…
I w klęsce nawet w blask odziewam złoty
Poległe roty.

Sztandar ja niosę, ponad ziemię wzbity,
Iżby go oczy gasnące widziały,
A iżby znak mój powiewał w błękity,
Jak za dni chwały.
Sztandar ja niosę, a nie puszczam z ręki,
Mimo wiek męki.

A choć go dzisiaj wiatr nie żenie chyży,
Co orły białe porywał na boje,
Choć poczerniały u mogił, u krzyży
Proporce moje,
Lecz żołnierzowi sztandar, i zwinięty,
Drogi a święty.

Żołnierze sąście zawołania mego
I mej chorągwi towarzysze wierne,
A poprzez wieki rubieży mych strzegą
Duchy pancerne…
Żołnierze sąście, sąście kość orłowa
Rycerzy słowa!

A ja was wiodę i stawiam, gdzie trwoga
Przez sioła, grody a przez ziemie rolne…
I tak sprawuję zdane mi przez Boga
Hetmaństwo polne…
Od mej buławy idzie rozkazanie
Szumem po łanie.

A ja was wiodę — niewiasty i męże,
Na mury fortec i za twierdzy bramy,
Bo choć dziś insze bronie i oręże,
Lecz bój — ten samy!
A przebojowan musi być i będzie
W mojej komendzie.

Ten tylko bowiem lud upada w cienie,
Który sam sobie nie dochował wiary,
Temu, co stracił sztandaru widzenie,
Na nic sztandary!
Mocnym i wiernym duchom ja przywodzę
W wolności drodze.

A wy się czujcie, nie jak luza marna,
Co krzykiem trwogi przed bojem wybucha,

Lecz jako zwarta chorągiew i karna,
Na żołdzie ducha,
I jak rycerstwo, któremu hetmani
Niebieska Pani.

Tak, odnowione jest zaprzysiężenie
Hetmaństwa mego i rycerskiej wiary,
A teraz — wznieście nad groby i cienie
Światła sztandary,
Scheda wy moja i moja dzielnica!

LUD:
…Bogarodzica!… „

M. Konopnicka „Bogarodzica”

Photo by ตะวัน ชาติพราหมณ์ on Pixabay

Idź dokąd poszli tamci

„Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź”.

Z. Herbert „Przesłanie Pana Cogito”

Tak to wygląda, gdy zabraknie Boga…
Photo by Peter H on Pixabay