Czy człowiek, który nie widzi i nie słyszy jednocześnie, może porozumieć się jakoś ze światem? Co pozostaje, kiedy zabraknie dwóch najważniejszych zmysłów?
„Historia Marii”
Marie urodziła się głuchoniewidoma. Jej jedyny kontakt ze światem to dotyk – najbardziej podstawowy ze zmysłów. Dotyk i węch. Czy takie dziecko da się czegoś nauczyć? Jak wytłumaczyć świat komuś, kto żyje w ciszy i ciemności? Siostra Margeritte wierzy, że do Marie da się dotrzeć. Jednak dziewczynka, wyrwana ze znanego sobie świata, źle znosi zmianę. Krzyczy się i wyrywa, nie potrafi zrozumieć, co się z nią dzieje. Dopiero niesamowita cierpliwość zakonnicy pozwala jej na stworzenie więzi z Marie, a w efekcie na pokazanie jej drogi do świata.
Nie będę Wam opowiadać treści filmu „Historia Marii„, najlepiej sami obejrzyjcie – znajdziecie go np. tutaj. Koniec jest bardzo wzruszający – ja się popłakałam.
W ciemności i ciszy
Nie umiem sobie wyobrazić, jak to by było, żyć w całkowitej ciemności i ciszy. Nigdy nie słyszeć muzyki, nie widzieć kwiatów, słońca, gwiazd? Gdybym musiała wybrać jeden zmysł, bez którego miałabym żyć, z całą pewnością nie byłby to wzrok ani słuch. Już życie osoby niewidomej czy niesłyszącej jest trudne. Ale życie bez wzroku i słuchu jednocześnie…
Marie niewątpliwie była poszkodowana. Ale przyszło mi do głowy, że choć wiele straciła, to jednak pewną rzecz zyskała. Jej kanałem komunikacji był przede wszystkim dotyk, a ten zmysł bardzo silnie jest związany z bliskością. Dotyk buduje więź, czasem nawet wbrew woli dotykających się ludzi, pogłębia relację. Więzi Marie siłą rzeczy musiały być głębsze niż relacje przeciętnego człowieka.
Czy da się żyć bez dotyku?
Trudno byłoby żyć bez wzroku czy słuchu, ale czy potraficie sobie wyobrazić życie bez dotyku? Z pozoru mogłoby się wydawać, że nie byłby to jakiś problem. Nawet mogłoby to być w jakiś sposób fajne – życie bez dotyku to przecież również życie bez bólu fizycznego. Ale… nigdy nie poczuć przytulenia? Nie czuć wiatru muskającego skórę, spływającej po ciele wody, rzęs muskających policzki… Nie czuć ciepła, zimna… Dotyk towarzyszy nam cały czas, choć nie zawsze go zauważamy. Kiedy zaczęłam nad tym myśleć, zwróciłam uwagę na klawiaturę, którą czuję pod palcami, na to, że czuję nawet to, jak moja górna warga dotyka dolnej, jak kosmyk włosów muska szyję, noga dotyka krzesła.
Jednak dotyk służy przede wszystkim do komunikacji z innymi ludźmi, do przekazywania emocji. Człowiek pozbawiony dotyku byłby jednocześnie pozbawiony więzi na podstawowym poziomie. Chcesz zrobić eksperyment? Sprawdź, przez ile dni będziesz w stanie żyć bez dotykania innych ludzi i bycia przez nich dotykanym. Gwarantuję Ci, że długo nie wytrzymasz. Że zacznie cię łapać depresja i choćbyś miał przy sobie najbardziej kochających ludzi – będziesz odczuwał przeraźliwe osamotnienie.
Rodzą się czasem ludzie pozbawieni wzroku czy słuchu, czy węchu. A czy rodzą się ludzie pozbawieni dotyku? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, pobieżne przeszukanie google nie przyniosło mi odpowiedzi. Ale od razu pojawia się w mojej głowie pytanie kolejne – czy taki człowiek, człowiek, który nigdy nie zaznał dotyku, byłby w ogóle człowiekiem?
* * *
Po dyskusji z koleżanką dopisuję: w ostatnim akapicie miałam na myśli osobę, która nie miałaby zmysłu dotyku, ale poza tym byłaby całkowicie sprawna. Nie dotyczy to osób sparaliżowanych czy w inny sposób niesprawnych. Ponadto miałam na myśli człowieczeństwo jedynie w wymiarze moralnym.
Brak komentarzy