„Było ciemno.
Nie wiedziałam jeszcze,
że to przedsmak świtu.
Siedziałam przy grobie skulona
jak pies, który zgubił pana.
Płakałam.
Nic więcej nie umiałam zrobić
dla utraconej miłości.
Nie powinnaś się dziwić,
szeptała pamięć,
którą tyle razy zawiedziono.
Nie jesteś kobietą, dla której warto
dotrzymać obietnicy.
Cud, że jeszcze żyjesz.
Że Cię wtedy tylko opluto,
a nie ukamienowano.
Tylko co robić z tym cudem.
Co robić.
Płakałam.
Niewiasto, czemu płaczesz?
Kogo szukasz?
Głos był cichy jak powiew
porannego wiatru.
Może mi się zdawało.
Czemu płaczę?
Bo moje serce przez chwilę uwierzyło,
że można zmartwychwstać.
Tymczasem nastała ciemność
i wchłonęła wszystkie moje marzenia.
Jak tyle razy wcześniej.
Kogo szukasz?
Jedynego mężczyzny,
któremu odważyłam się uwierzyć.
Mario.
Zadrżałam.
Odwróciłam się.
Powoli,
ostrożnie,
żeby nie spłoszyć głosu
cichego jak powiew
porannego wiatru.
Żeby nie spłoszyć
odzyskanej miłości.
Stał przede mną
cały utkany ze światła.
Poznałam Go po ranach
na dłoniach
i oczach,
w których była czułość.
Zmartwychwstałam”.
B. K. Baumann „Wielkanoc Marii Magdaleny”, https://zakonnicabezprzebrania.blogspot.com/2020/04/mysli-niedorzeczne-wielkanoc-marii.html
Photo by Elstef on Pixabay